sobota, 8 listopada 2014

Jestem Zuzka

Cześć Jestem Zuzka J
Zostałam poproszona przez poprzednią autorkę do kontynuowania tego bloga.  Mam nadzieje że będziecie zadowoleni z tego co będę pisała w rozdziałach. Razem z Meggie postanowiłyśmy, że pod spodem umieszczę list od niej żeby po prostu nie zaśmiecać bloga niepotrzebnymi, dodatkowymi postami.


Witajcie kochani.
Strasznie was przepraszam za to wszystko. Prawda jest taka, że teraz kiedy mam już naprawiony komputer  to po prostu nie mam czasu na prowadzenie tego opowiadania. Poprosiłam Zuzkę, ponieważ kiedy rozmawiałyśmy jakiś czas temu wspominała o tym, że chciałaby spróbować napisać jakieś opowiadanie. Po kilku nieprzespanych nocy doszłam do wniosku, że przecież mogłaby przejąć moje obydwa opowiadania. Oczywiście na początku miała wątpliwości czy da sobie radę i w ogóle ale namówiłam ją. Dlatego chciałabym żebyście dobrze ją przyjęli. Mam nadzieję że przez moje zaniedbanie nie opuściliście opowiadania i będzie miał kto czytać rozdziały ZuzkI. Nigdy nie zapomnę wszystkich waszych komentarzy i chwil spędzonych przy pisaniu rozdziałów. Przepraszam Was jeszcze raz.
Meggie
Rozdział pojawi się jutro wieczorem.
Jeżeli macie do mnie jakieś pytania lub chcecie o żeby was informować to zapraszam:

https://twitter.com/JestemZuzka
ask.fm/JestemZuzka548

Mile widziane wasze pomysły na rozdziały !

czwartek, 29 maja 2014

Będzie rozdział!

Hej, nadal nie mam komputera... Może na wakacje będę miała :) oby... Ale mam dla was dobrą wiadomość niniejszym dzisiaj będzie rozdział nie wiem jeszcze czy po południu czy w nocy ale postaram się go dodać. Ściągnęłam sobie na telefon jakąś apkę i jeżeli wszystko dobrze pójdzie to będę dodawać rozdziały przez telefon, co wiąże się z podwójną robotą bo nie lubię pisać takich rzeczy na telefonie, co się nie robi dla was, a poza tym to trochę mi glupio bo ostatnio obiecałam wam rozdział ia nie dotrzymałam słowa za co was strasznie, ale to strasznie przepraszam. Także już wszystko wiecie jeżeli ta apka się sprawdzi to rozdziały będą regularnie co tydzień :)
Do później i dziękuję za to ze jesteście;*

czwartek, 6 marca 2014

Halo... Jest tam ktoś jeszcze?


Cześć.
Strasznie was przepraszam, ale rozdział pojawi się dopiero prawdopodobnie pod koniec przyszłego tygodnia. Mój laptop został zepsuty (uroki młodszego rodzeństwa) i obawiam się że dysk zostanie sformatowany :/ a za tym idzie utrata wszystkich rozdziałów zarówno dodanych już jak i jeszcze nie opublikowanych. Strasznie was przepraszam. Wcześniej nie miałam kasy na naprawę a teraz kiedy już dałam do naprawy okazuję się że nic mi nie zostanie... Czekacie na rozdział już tak długo... Sama czytam opowiadania wiem więc jak to jest kiedy autorka dodaje rozdziały w dużych odstępach 

czasowych, ale mam nadzieję że jeżeli podoba wam się moje opowiadanie to poczekacie, a jak nie to strasznie mi przykro że was zawiodłam :( 




Love you much ;*

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 10.

Siedziałam w swoim pokoju i oglądałam swoje zdjęcia kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Ja otworze- krzyknęła mama. Byłam ciekawa kto to o takiej porze. Odłożyłam album i wyszłam z pokoju. Stanęłam na schodach i zamarłam słysząc głos gościa.
-Już ją wołam- usłyszałam swoją mamę. Podeszła do schodów i kiedy chciała coś powiedzieć pokazałam jej głową że nie chcę się z nim widzieć. Spojrzała na mnie zdziwiona ale pokiwała głową i poszła do drzwi.
-Niestety, Emily nie może teraz do ciebie zejść- powiedziała mile.
-Oh, no dobrze, mogłaby jej pani przekazać to i powiedzieć że chciałbym z nią porozmawiać?
-Tak, przekażę jej.
-Dziękuję. Dobranoc.
-Dobranoc- powiedziała moja mama i zamknęła drzwi. Kiedy na nią spojrzałam w ręku miała wielki bukiet tulipanów. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Uwielbiam te kwiaty.
-To dla ciebie- powiedziała z uśmiechem i mi je podała.
-Bardzo ładny ten chłopak.
-Mamo- powiedziałam zażenowana.
-No co, mówię tylko co widzę- zaśmiała się. Westchnęłam głośno i mimo że chciałam wyrzucić ten prezent do śmieci, postanowiłam je zatrzymać. Były śliczne. Weszłam do pokoju i zapaliłam światło. Włożyłam kwiaty do wazonu na biurku i usiadłam ponownie na łóżku żeby oglądać dalej zdjęcia.

Oczami Justina…
Kiedy wchodziłem już na chodnik, jeszcze raz spojrzałem na jej dom. Nie dziwie się że nie chciała ze mną rozmawiać. Z rozmyśleń wyrwało mnie światło, które włączyło się w jednym z okien. Zobaczyłem w nich Emily z kwiatami. Wstawiała je do wazonu. Uśmiechnąłem się. Jednak ich nie wywaliła. Szybko zawróciłem. Bez większego wysiłku wszedłem na jej balkon. Emily siedziała na łóżku i coś oglądała. W ogólne mnie nie zauważyła. Wyciągnąłem telefon. Błogosław Boże Mirandę która po wielu błaganiach dała mi jej numer. Przez szybę widziałam jak szuka telefonu i patrzy na ekran.
-Słucham?- usłyszałem.
-Cześć.
-Justin, skąd masz mój numer?- westchnęła.
-Mam swoje źródła- zaśmiałem się- podobały ci się tulipany?- zapytałem. Emily popatrzyła na nie i się uśmiechnęła.
-Nie, były ohydne- powiedziała udając zirytowaną tą rozmową.
-To dlaczego się uśmiechasz jak na nie patrzysz?- zapytałem pewny siebie.
-Skąd to ….- zaczęła się rozglądać aż zobaczyła mnie na balkonie. Rozłączyła się i podeszła do niego.
-Justin, co ty robisz na moim balkonie?- zapytała.
-Stoję?- zapytałem z głupim uśmieszkiem.
-Właź, bo zimno- złapała mnie za ramię i wciągnęła do środka- Skąd ty w ogóle się wziąłeś?
-No wiesz… Moi rodzice pewnego dnia…
-Nie o to mi chodzi- zaśmiała się.
-Przyszedłem cię przeprosić- odpowiedziałem przerywając jej śmiech. Spojrzała na mnie i chyba nie wiedziała co powiedzieć- Strasznie mi głupio że tak do ciebie powiedziałem. Naprawdę nie miałem tego..
-Oh, Justin proszę, oboje dobrze wiemy że miałeś to na myśli- powiedziała lekko zła.
-Zrozumiałem że nie zachowałem się fair w stosunku do ciebie bo to samo robię ja- przyznałem. Dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona. Jej oczy były takie wielkie i takie śliczne. Śliczne?! Co ja wygaduję…
-Dlaczego tulipany?- zapytała zmieniając temat. Nie wiedziałem co powiedzieć…
-Hmm, cóż kwiaciarka mówiła żebym wziął róże ale moim zdaniem róże są banalne ale tulipany mają w sobie to coś- powiedziałem sam się sobie dziwiąc, ale naprawdę tak było. Emily się uśmiechnęła i jeszcze raz spojrzała na kwiaty.
-To jak będzie?- zapytałem… Nieśmiało? Dziewczyna podeszła do mnie i się uśmiechała dzięki czemu na mojej twarzy również pojawił się uśmiech.
-Ale obiecasz że będziesz trzymał język za zębami?- zapytała, a ja jak jakieś nienormalne dziecko z wielkim bananem na twarzy pokiwałem mocno głową. Emily zaśmiała się- W takim razie już się nie gniewam.  Na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech jak to mówią od ucha do ucha. Rozłożyłem ręce i przyciągnąłem ją do siebie. Na początku chyba była lekko zdezorientowana ale potem przytuliła się do mnie. Kiedy odezwaliśmy się od siebie uśmiechnęła się do mnie i usiadła na łóżku.
-Co tam oglądałaś?- zapytałem siadając obok niej.
-Zdjęcia- wziąłem od niej album i przyjrzałem się jednemu ze zdjęć.
-Gdzie jesteś?- zapytałem pokazując jej zdjęcie. Dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie i wskazała palcem małą grubiutką dziewczynkę. Zacząłem się głośno śmiać. Emily wyrwała mi album z rąk i patrzyła na mnie zła.
-Jaka klucha- śmiałem się dalej.
-Ciekawe jaki ty byłeś- pokazała mi język. Na chwilę powstrzymałem swój śmiech i spojrzałem na nią poważnie.
-Ja? Ja byłem najpiękniejszym dzieckiem w przedszkolu-powiedziałem dumny. Emily parsknęła śmiechem- do tej pory taki jestem- uśmiechnąłem się. Emily spojrzała na mnie i jeszcze bardziej się roześmiała- nooo, przestań się śmiać. Byłem słodki- zaśmiałem  się, złapałem pierwszą lepszą poduszkę i zacząłem ją delikatnie nią bić.
-Emily!- usłyszeliśmy. Dziewczyna się zerwała i popatrzyła na mnie. Poprawiła swoje ciuchy i włosy.
-Nie ruszaj się stąd- powiedziała i wyszła z pokoju. Wziąłem album i zacząłem daje oglądać. Były zdjęcia jak była malutka, później ze szkoły, na samym końcu były zdjęcia jej i chyba jej chłopaka. Na jednym byli przytuleni na drugim całowali się. Tak to na pewno był jej chłopak. Wyglądał jak pedał. Miał ulizane włosy i jakieś pedalskie sweterki na sobie. Na tych zdjęciach kończył się album. Do pokoju weszła Emily z talerzem czekoladowych ciasteczek.
-Moja mama zrobiła- uśmiechnęła się. Złapałem za jednego i włożyłem go do ust.
-Mmmm, one są pyszne- uśmiechnąłem się.
-Taak, uwielbiam je- zaśmiała się. Siedzieliśmy na jej łóżku i jedliśmy ciastka. Kiedy został ostatni wyciągnąłem po niego rękę . Niestety Em mnie uprzedziła. Szybko włożyła go do buzi i zjadła. Zrobiłem minę obrażonego szczeniaczka a ona tylko zaśmiała się i wstała chcąc położyć talerz na stoliku. Dopiero teraz jej się przyjrzałem. Miała włosy spięte w kucyka. Jakiś luźny sweterek pod nim bokserkę i obcisłe jeansy. Wyglądała normalnie. Tak prosto. Podobała mi się jej prostota. Nigdy nie kręciłem się wokół dziewczyn, które tak wyglądały. Wolałem raczej skąpo ubrane, wyglądające jak dziwki przynajmniej miałem pewność że są łatwe.. Spojrzałem jeszcze raz nią. Miała śliczny tyłeczek, mały i odstający.
-Możesz przestać się patrzeć na mój tyłek?- zapytała rozbawiona. Spojrzałem na nią. Odwróciła się do mnie i uśmiechnęła się .
-Masz ładny tyłek, nic na to nie poradzę- zaśmiałem się a ona razem ze mną.
-Wszyscy na niego lecą- powiedziała poważnie ale od razu wybuchła śmiechem. Kiedy przestała usiadła obok mnie i spojrzała na mnie.
-Jak to jest z tą  twoją złością?- zapytała cicho. Eh, serio chciała o tym słuchać?
-Czasami nie umiem nad nią zapanować- powiedziałem nie patrząc na nią.
-I dlatego potrzebne ci te wszystkie laski?- zapytała.
-Wolę to niż obijanie komuś gęby- odpowiedziałem. Emily spojrzała na mnie zdziwiona- Kiedyś każdego dnia biłem się, ustawi, zakłady, wiesz o co mi chodzi…- wytłumaczyłem. Ona jedynie pokiwała głową i przysunęła się do mnie.
-Dlaczego nie pozwoliłeś mi iść wtedy z tym chłopakiem?- zapytała. Spojrzałem na nią. Emily patrzyła mi prosto w oczy. Ja jej też. Miała strasznie głębokie oczy. Podobają mi się. Nie przerywając kontaktu wzrokowego zacząłem wyjaśniać:
-Moim zdaniem stać cię na coś lepszego niż jakiś przypadkowy seks z jakimś nieznajomym, który przychodzi do klubu szukając przygody.
-A ty? Ciebie też stać na coś lepszego niż te wszystkie plastiki- powiedziała i oderwała wzrok.
-Mam inne zdanie na ten temat- zaśmiałem się. Poparzyła na mnie zdziwiona.
-Przesadzasz, pewnie wiele dziewczyn leci na ciebie, znacznie lepszych od tej… poczekaj jak jej było? Mandy? Tak…- zaśmiałem się.
-To była jakaś porażka- westchnąłem rozbawiony. Dziewczyna śmiała się nie mogąc się uspokoić. Nagle zadzwonił mój telefon. „Mama”
-Tak?- zapytałem.
-Justin, zapomniałam ci powiedzieć, dzisiaj przylatują Jazzy z Jaxonem i ojcem, pojechałabym po nich na lotnisko ale piekę ciasto, strasznie się denerwuję że mi ciasta nie wyjdą. Przepraszam, mogłam ci wcześniej powiedzieć- zaśmiałem się.
-Mamo, w porządku, pojadę po nich, a twoje ciasta na pewno będą boskie.
-Dziękuję kochanie. Jak tam sprawy?- zapytała.
-Już się na mnie nie gniewa- uśmiechnąłem się i spojrzałem na Emily. Dziewczyna uśmiechnęła się zawstydzona. Zaśmiałem się za co dostałem poduszką.
-Cieszę się, zaproś ja jutro na obiad, powiedz że nie przyjmuję odmowy. Zaproś też Christianka z Mirandą- cała moja mama.
-Dobrze, zapytam.
-To ja już nie przeszkadzam. Najlepiej jakbyś już pojechał na lotnisko kochanie.
-Dobrze, na razie- zaśmiałem się.
-Pa- Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałem na Emily.
-Mama zaprosiła cię na obiad jutro- uśmiechnąłem się.
-Nie wiem… Chyba nie…
-A mówiłem że nie przyjmuje odmowy?- zapytałem. Dziewczyna pokiwała przecząco głową i zaśmiała się- No to ci mówię teraz. Poznasz ją, na pewno cię polubi. Poznasz moje rodzeństwo bo zaraz po nie jadę…
-No nie wiem, to raczej będzie taki rodzinny obiad- westchnęła.
-Będzie jeszcze Chris z Mirandą… No weź. Nie daj się prosić.
-Nie wiem jak mam się ubrać- popatrzyła na mnie poważnie. Zaśmiałem się.
-Ubierz się normalnie, nawet tak jak teraz…
-Proszę cie, ten rozciągnięty sweter nie nadaje się na…
-Oj, marudzisz. Wyglądasz świetnie. Mówi ci to sam Justin Bieber. Największy łamacz damskich serc i nie tylko- zaśmiałem się- jaki świat kiedykolwiek widział- Emily wybuchła śmiechem- Czyli będziesz jutro. Później napisze ci na którą godzinę i wyśle adres- uśmiechnąłem się- Muszę już lecieć bo się spóźnię i będą musieli czekać- podszedłem do niej i ją mocno przytuliłem.
-Na razie- powiedziała. Otworzyłem drzwi na balkon i wyszedłem na zewnątrz. Dziewczyna stanęła i mi się przyglądała.
-Dziękuję za kwiaty- uśmiechnęła się.
-Nie przesadzaj, nawaliłem, więc musiałem przeprosić. Przyjaciele tak robią… Bo jesteśmy przyjaciółmi no nie?- zapytałem nieśmiało. Em uśmiechnęła się i podeszła do mnie.
-No pewnie że jesteśmy- przytuliła mnie, ale tym razem dostałem buziaka w policzek- Dobranoc, przyjacielu- uśmiechnęła się. Odwzajemniłem uśmiech i powoli zszedłem z balkonu. Pomachałem Emily i skierowałem się do samochodu śmiejąc się do siebie jak jakiś głupek…

Oczami Emily…
To było słodkie co Justin zrobił. Byłam na niego zła ale kiedy zobaczyłam te kwiaty przeszło mi. Uśmiechnięta wzięłam talerz i zaniosłam go do kuchni gdzie moja mama przygotowywała kolacje.
-Dzięki mamuś były pyszne- uśmiechnęłam się wkładając talerz do zmywarki.
-Chłopakowi od kwiatów tez smakowały?- zapytała z lekkim uśmieszkiem. Spojrzałam na nią zdziwiona- Widziałam jak wchodził na balkon a później wasze śmiechy- zaśmiała się. Podeszłam do niej i tak po prostu przytuliłam ją.
-Nie wieże moja córka się do mnie przytula i nikt jej nie zmusza- zaśmiała się obejmując mnie równie mocno co ja ją.
-Korzystaj- zaśmiałyśmy się obie.

____________________________________________________________________________________
Przepraszam nawaliłam, wiem. Miałam kilka problemów ale już jest ok. Mam nadzieję że rozdział się spodoba :*

środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 9.

Oczami Justina.
Kurwa, kurwa, kurwa!! Chciałem być miłym i zaprosić do kina tak na przeprosiny a ona co? Co za szmata. Mnie się nie odmawia. Zaparkowałem w bardzo dobrze znanym mi miejscu. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem. Nie musiałem długo czekać. W drzwiach pojawiła się Miley. Kiedyś jak byłem z Christianem na meczu poznałem ją. Nie powiem jest strasznie "lepka " i denerwująca ale to najlepszy pomysł jaki wpadł mi do głowy.
-Justin?- zapytała.
-Jesteś sama?- zapytałem. Dziewczyna pokiwała głową twierdząco. Nie czekając dłużej wpiłem się w jej usta niczym pijawka. Pociągnęła mnie w głąb mieszkania. Kopnąłem w drzwi zamykając je. Ta dziewczyna wie czego potrzebuję.

Oczami Emily.
Co za dupek jak on śmiał po tym wszystkim zapytać czy dam mu swój numer. Co za świnia najpierw mnie wyzywa potem... Ugh co za dzieciak.. Weszłam szybko do domu, szukając mojej mamy.
-Mamo?- zapytałam.
-I jak było u Mirandy?- zapytała mama kiedy weszłam do kuchni.
-A jak miało być?
-No nie wiem- odpowiedziała ale wiedziałam że coś jest nie tak.
-Mamo co się stało?- zapytałam. Kobieta westchnęła i poszła do salonu. Nie czekając dłużej poszłam za nią. Otworzyła jedną z szuflad i wyciągnęła kopertę. Spojrzałam na nią pytająco.
-Przeczytaj- powiedziała krótko dając mi ją do rąk. Usiadła na kanapie i patrzyła na mnie. Ostrożnie otworzyłam kopertę. Wyciągnęłam kartę i powoli przeczytałam ją.
-Ale jak to?- zapytałam zakrywając usta dłonią.
-Normalnie. Najwyraźniej twój ojciec nie czuje nic już do mnie- powiedziała spokojnie.
-I ty tak spokojnie reagujesz na pozew rozwodowy?- prawie krzyknęłam. Nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego ona nie walczyła o swoje małżeństwo i tak po prostu poddaje się?
-A jak mam reagować? Emily proszę cię ja wiem że dla ciebie to może być trudne ale ja już się z tym pogodziłam- powiedziała już znacznie ciszej. Poczułam jak po moim policzku spływa łza. Bez żadnego wahania przytuliłam ją mocno. Nie chcę żeby moi rodzice się rozwiedli... Z mamą przesiedziałam cały dzień. Razem oglądałyśmy jakieś romansidła i jadłyśmy lody. Mama wytłumaczyła mi jak to naprawdę było miedzy nimi i uwierzcie mi nie było tak kolorowo jak mi się zdawało. Kłócili się jak mnie nie było w domu a przede mną udawali kochające się małżeństwo. Jedynie nie mogę pogodzić sie z tym że niczego nie zauważyłam. Byłam taką straszną egoistką. Zapatrzoną w siebie i swoje problemy pieprzoną egoistką. Przed północą postanowiłam pójść do siebie. Jutro szkoła.

***
Siedziałam właśnie na stołówce czekając na Chrisa i Mirandę kiedy do moich uszu dobiegła rozmowa szkolnych plastików. Słysząc piskliwy głosik Miley zmarszczyłam brwi.
-Przyszedł do mnie wczoraj i rzucił się na mnie. Tak, to była upojna noc, jedna z najlepszych w moim życiu. On jest po prostu bogiem seksu- Zaśmiała się.
-Taaak, Justin Bieber to zdecydowanie bóg seksu- rozmarzyła się jej przyjaciółeczka. Westchnęłam głośno. No tak, Justin za długo już nikogo nie posuwał i wypadło na tą przybłędę. Zaśmiałam się w myślach.
-Cześć kochanie- usłyszałam Mirandę. Przywitałam się z nią i z Chrisem i razem usiedliśmy przy stoliku.
-A ty co tak wesoło?- zapytała dziewczyna patrząc na stolik obok.
-Justin pieprzył się z Miley- powiedziałam to takim tonem jakbym mówiła „Mamy dzisiaj ładną pogodę”. Chris wypluł swoją sałatkę.
-Skąd wiesz?- zapytał.
-Słyszałam jak rozmawiały- wzruszyłam ramionami. Chris spojrzał na Mirandę. Nie wiem o co im chodzi, przecież to jest sprawa Justina z kim się pieprzy.
-Idę do niego zadzwonić- westchnął i odszedł od stolika.
-Przecież to jego sprawa- powiedziałam do Mirandy.
-To bardziej skomplikowane Em- odpowiedziała.
-Czyli myślisz ze jestem taka głupia że nie zrozumiem?- chcę się dowiedzieć o co chodzi wiec musze grać na jej uczuciach.
-Nie chodzi o to że nie zrozumiesz, tylko… Ugh ja nie powinnam ci mówić. Zapytaj Justina- westchnęła.
-To raczej odpada, więc jestem skazana na wieczną niewiedzę- wzruszyłam ramionami.
-Podwiózł cię chociaż do domu?- zapytała z nadzieją.
-Tak- odpowiedziałam szybko. Nie chciałam wracać do tego tematu. Szczerze? Nigdy nie przejmowałam się tym co mówią o mnie inni do póki nie pojawiła się Miranda. Jest moją pierwszą przyjaciółką. Poprzednie kiedy zamknęłam się w pokoju i nie chciałam nigdzie wychodzić zostawiły mnie, po prostu odeszły. Czuje że Miranda taka nie jest.
-Musicie ze sobą porozmawiać na spokojnie- powiedziała.
-Nie mam ochoty z nim rozmawiać, skończony idiota, kretyn i nie będę go jeszcze bardziej wyzywać. Miranda westchnęła głośno i zaczęła jeść swój lunch. Ja natomiast byłam myślami gdzie indziej. Myślałam o mojej mamie, o tym dlaczego ojciec nam, ale przede wszystkim jej, to zrobił. Między tym wszystkim był też Justin, nie wiedząc dlaczego zraniły mnie jego słowa.

Oczami Justina…
-Chris uspokój się!
-Jak ja mogę się uspokoić?! Huh, no powiedz jak. Znów zaczynasz. Justin…
-Wydaje mi się że pieprzenie jakiejś idiotki jest lepsze niż obicie komuś mordy!!- krzyknąłem- to są chyba twoje słowa.
-To nie zmienia faktu że wykorzystujesz naiwne dziewczyny!- krzyknął.
-Czyli co? Mam znaleźć jakąś laskę i być z nią tylko po to żeby nie wykorzystywać innych dziewczyn?!- nie wytrzymałem. Nie wierzę w miłość i to całe gówno z nią związane ale nawet dla mnie bycie z kimś tylko dla seksu jest nie fair. Może wykorzystuje te wszystkie głupie panienki ale nie obiecuję im że będziemy razem i nie wmawiam im że je kocham!
-Nie! Mógłbyś spróbować zapanować nad złością. Wiem że to co się wydarzyło…
-Gówno wiesz!- naskoczyłem na niego. Prawda była taka że nikt nie wiedział co we mnie siedziało wtedy i siedzi do tej pory. Mam tego dość. Wszyscy dookoła mówią mi żebym zapanował nad złością. Napierdalałem ludzi było źle. Pierdole jakieś panienki też jest źle. Czego oni ode mnie oczekują? Nie umiem inaczej się uspokoić. Nic nie usłyszałem już w telefonie oprócz dźwięku oznajmującego przerwanie połączenia. Świetnie. Rzuciłem telefonem o ścianę. Teraz jestem pokłócony z Emily i z Chrisem. Świetnie po prostu świetnie. Zdenerwowany zacząłem wykrzykiwać przekleństwa i rozwalać wszystko w moim pokoju. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stanęła moja mama. Popatrzyłem na nią i dalej niszczyłem rzeczy.
-Justin- powiedziała cicho.
-Zostaw mnie!! Wszyscy mnie zostawcie!!- wykrzyczałem. Rzuciłem się na łóżko i poczułem jak po moim policzku spływa łza. Szybko ją starłem nie chcąc żeby moja mama ją zobaczyła. Poczułem jak usiadła obok mnie na łóżku i zaczęła mnie głaskać po plecach. Wiedziała że teraz potrzebuje po prostu poczuć czyjąś obecność i choć nic nie mówiła, czułem się lepiej. Głaskanie po plecach zawsze mnie uspokajało. Położyłem się na boku i popatrzyłem na mamę. Nie musiałem długo czekać aż się położy obok mnie. Przytuliłem się do jej pleców. Kocham moją mamę najmocniej na świecie.
-Kochanie, co się stało?- zapytała, a w jej głosie było czuć zmartwienie.
-Nic.
-Justin, przecież widzę przede mną nie musisz udawać- westchnęła.
-Po prostu pokłóciłem się z Chrisem- powiedziałem przytulając się do niej jeszcze mocniej.
-Powinieneś z nim porozmawiać, nie krzyczeć na niego. Wiem że to wszystko przez co się wydarzyło…
-Mamo proszę cię, nie wracajmy do tego- powiedziałem i pocałowałem ją w głowę.
-Justin to przeze mnie- usłyszałem jak płacze. Szybko się zerwałem z łóżka i podbiegłem do niej z drugiej strony aby widzieć jej twarz.
-Mamo, proszę cię to nie przez ciebie i zabraniam ci tak mówić- starłem jej łzy z policzka.
-Obiecaj że porozmawiasz z Chrisem. Nie chcę abyś kłócił się z nim przez to…
-Ciii… Obiecuję ale pamiętaj że to nie przez ciebie- powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej blado. W głowie pojawił mi się obraz Emily. Pomyślałem jak się wtedy czuła gdy ją wyzwałem…
-Tutaj nie chodzi tylko o Chrisa, prawda?- zapytała siadając na łóżko. Westchnąłem głośno i przejechałem palcami po włosach. Usiadłem obok niej i popatrzyłem na nią z lekkim uśmiechem.
-Przed tobą nic się nie ukryje, prawda?- zaśmiała się lekko.
-No to opowiadaj…
-No bo jest taka dziewczyna…
-Dziewczyna? Ładna jakaś? Znam ją?- zaczęła wypytywać a w jej oczach zauważyłem iskierki radości. No tak, jej syn nie przyprowadził żadnej dziewczyny do domu od czasów podstawówki a ma już 18 lat. Zaśmiałem się w myślach.
-Maaamo, przestań. Po prostu należy do naszej paczki. Pokłóciliśmy się i źle się z tym czuję. Chciałem ją przeprosić i zaprosić na jakieś lody albo do kina ale ona nie chce ze mną rozmawiać- westchnąłem.
-Muszę ją poznać. Na pewno jest wyjątkowa skoro siedzi w głowie mojego syna- zaśmiała się.
-Mamo to tylko koleżanka w dodatku nie chce ze mną rozmawiać- westchnąłem. Moja mama roześmiała się jeszcze bardziej- nie pomagasz- powiedziałem robiąc minę małego szczeniaczka.
-Chyba mam pomysł…

***
Stałem przed drzwiami i wahałem się czy zapukać czy nie. Raz się żyje- pomyślałem i zapukałem. Nie czekałem długo. Przede mną stanął Chris.
-Czego chcesz?- zapytał.
-Pogadać- uśmiechnąłem się blado. Chłopak westchnął ale odsunął się pozwalając mi wejść do domu.
-Dzień dobry- przywitałem się z jego rodzicami kiedy przechodziliśmy przez salon.
-Cześć Justin, miło cię znowu widzieć. Pozdrów swoją mamę- uśmiechnęła się pani Beadles.
-Dziękuję, na pewno pozdrowię- uśmiechnąłem się i szedłem dalej za Chrisem do jego pokoju.
-Więc… O czym chciałeś porozmawiać?- zapytał obojętnie siadając na łóżku. Przejechałem po karku. Szczerze to nie umiem ludzi przepraszać, rzadko to robię.
-Chciałem cię po prostu przeprosić, nie powinienem tak mówić… Przede wszystkim do ciebie. Byłeś wtedy przy mnie, nie zostawiłeś mnie jak reszta- patrzyłem na niego z nadzieją. Chris nie mówił tylko patrzył na mnie bez żadnych emocji na twarzy. Przez moment myślałem że będzie kazał mi stąd wyjść, ale on wstał i podszedł do mnie.
-Co ty byś zrobił bez Pattie?- zaśmiał się. Uśmiechnąłem się i przybiliśmy piątki- Dobrze że jeszcze jej słuchasz- ponownie się zaśmiał.
-Nie bądź taki do przodu. Pantoflarzu- zaśmiałem się. Złapał mnie za głowę i zaczął mnie czochrać.
-Przestań, chcę wyglądać jak człowiek- mówiłem ale on nie zamierzał przestawać. On chyba nie wie z kim zadarł. Zrobiłem unik i teraz to ja go czochrałem.
-Dobra, Justin, wygrałeś- śmiał się dalej. Puściłem go a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Mój przyjaciel wyglądał jakby dopiero wstał.
-Dobra ja muszę lecieć- powiedziałem i zacząłem kierować się od drzwi.
-Już idziesz? Myślałem że pójdziemy na jakieś piwo albo coś.
-Nie dzisiaj, ale będę pamiętać. Mam coś jeszcze do załatwienia- oznajmiłem i wyszedłem.

__________________________________________
Strasznie ale to strasznie was przepraszam.
Znów nawaliłam.
Obiecałam że nowy rozdział będzie 23 a mamy 5 grudnia...
Jestem beznadziejna :(
Na swoją obronę mam tylko tyle że przez ten cały czas leżałam
chora w łóżku i kompletnie nie miałam głowy do opowiadań :(
Jeszcze raz was strasznie przepraszam a kolejny rozdział będzie w mikołajki :)

wtorek, 19 listopada 2013

Kilka Informacji

Hej, jak już chyba zauważyliście mam nowy szablon na blogu, a wszystko dzięki wspaniałej @Puchacz, której strasznie dziękuję za zrobienie go.
Strasznie Was przepraszam za to, ze nie dodaję
już długo żadnego rozdziału, ale mam dla was dobrą wiadomość, otóż
23.11.2013
dodam nowy rozdział na tym blogu jak i na drugim także
mam nadzieję że zostało Was jeszcze trochę, że nie opuściliście mnie :)
Jeszcze raz strasznie Was przepraszam.
Buziaki :*

sobota, 7 września 2013

Rozdział 8.

-Justin- powiedziałam lekko szturchając go w ramię. Wymamrotał coś i przewrócił się na drugi bok. Znowu go szturchnęłam i znowu nawet nie otworzył oczu. Ściągnęłam z niego koc a on momentalnie się skulił. Było mu chyba zimno. Zaśmiałam się pod nosem. Spojrzałam jeszcze raz na niego. Wyglądał tak słodko i gdybym go nie znała powiedziałabym że jest grzecznym synkiem mamusi. Ponownie się zaśmiałam z moich myśli. Em jesteś nienormalna. Westchnęłam głośno. Podeszłam do niego i pochyliłam się nad nim.
-Justin wstawaj- wyszeptałam.
-Jeszcze chwileczkę- wymamrotał zaspany i jeszcze bardziej się skulił. Pochyliłam się nad nim kolejny raz.
-Justin mam na ciebie wieelką ochotę- wyszeptałam.
-Emily odejdź ode mnie- wymamrotał.
-Justin proszę, wstawaj- powiedziałam zirytowana. Przewrócił się w moją stronę i lekko otworzył jedno oko.
-Co chcesz?- w końcu spojrzał na mnie.
-Zawieziesz mnie do domu? Moja mama dzwoniła do mnie i mówiła że mam szybko przyjść do domu, a na piechotę tego nie zrobię.
-I co ja mam z tym wspólnego?- zapytał znów zamykając oko.
-Masz auto debilu- powiedziałam wkurzona. Justin odwrócił się do mnie plecami i pewnie znów poszedł spać.
-No Justin proszę cię- sama się sobie dziwiłam że jeszcze nie zwyzywałam go od chujów.
-Spierdalaj. Nie zamierzam robić za jebanego szofera jakieś pierwszej lepszej dziwki, która na dodatek mnie obraża- wymamrotał. Dopiero teraz do mnie dotarło to że Justin był wczoraj taki miły tylko dlatego że był pijany. Patrzyłam na niego jeszcze chwile nie dowierzając.
-Chuj- syknęłam i zaczęłam wychodzić z salonu.
-Pierdol się- wymamrotał.
-Z wielką przyjemnością!- krzyknęłam.
-Będę czekał!
-Twoje niedoczekanie!- krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami.

Oczami Justina...
W końcu... Cisza. Już zamykałem oczy i próbowałem zasnąć kiedy do salonu ktoś wszedł.
-Co to były za krzyki?- zapytała Miranda. Jeszcze jej mi tutaj trzeba. Wiem wiem że to jej dom ale chciałem się po prostu wyspać.
-Emily ma TE dni- zaśmiałem się.
-O co się znów pokłóciliście?- westchnęła.
-Nie kłóciliśmy się.
-Tak po prostu rozmawialiście ze sobą?
-Tak.
-Drąc japy na cały dom?!- krzyknęła. Boże o co jej znów chodzi. Nie jestem Christianem. Nie zamierzam ustępować jej we wszystkim. Odwróciłem się i popatrzyłem na nią.
-Chciała żebym ją podwiózł a ja nie miałem na to ochoty. Wszystko już wiesz. Mogę teraz iść już spać?- powiedziałem z wyrzutem.
-Nie, nie możesz. Podnieś tą swoją dupę i podwieś ją do domu.
-Posłuchaj. Jesteś dziewczyną mojego kumpla nie moją więc mi nie rozkazuj!- wstałem z kanapy i stanąłem przed nią.
-Nie rozkazuję ci tylko...- westchnęła- czasami mógłbyś się zachować w porządku a nie jak kutas- powiedziała patrząc na podłogę. Przeczesałem swoje włosy i głośno westchnąłem. Za każdym razem dla niej zachowuje się jak kutas. Przecież to nieprawda...
-Po tym jak ją znalazłem w tym klubie, jak wziąłem ją do siebie na noc, po tym jak wczoraj nie pozwoliłem żeby poszła się pierdolić z jakimś kolesiem też uważasz że zachowuje się jak kutas?!- krzyknąłem. Miranda spojrzała na mnie zszokowana. Nic nie mówiła. Pewnie nie wiedziała co powiedzieć. Próbowałem się uspokoić ale to nie było takie łatwe. Oddychałem bardzo szybko. Mimo wszystko nie chciałem jej nic zrobić. Nałożyłem swoje buty i wziąłem kluczyki ze stołu. Wyszedłem z jej domu błyskawicznie. Wsiadłem do auta i wyjechałem z podjazdu. Zdziwiłem się kiedy zorientowałem się że jadę w kierunku domu Emily. Westchnąłem i dostrzegłem dziewczynę. Zwolniłem i otworzyłem szybę.
-Emily!- krzyknąłem żeby mnie usłyszała. Odwróciła głowę w moją stronę i uniosła brew- wsiadaj-powiedziałem. Odwróciła się i szła dalej. Zatrzymałem auto i wyszedłem z niego.  Podbiegłem do niej i złapałem ją za rękę.
-Zostaw mnie- próbowała się wyrwać. Nie puszczałem jej. Odwróciła się i popatrzyła w moje oczy. Zastygłem. Poczułem się dość dziwnie. Tak niekomfortowo. Musiałem odwrócić wzrok.
-Zawiozę cię do domu- powiedziałem patrząc na jej bluzkę.
-Poradzę sobie bez ciebie- syknęła i wyrwała się. Stanąłem i patrzyłem jak idzie dalej nawet się nie odwracając. Podbiegłem do niej i zarzuciłem ją sobie na ramię.
-Postaw mnie idioto!- krzyczała i biła mnie w plecy. Boże ile ona ma siły...
-Zawiozę cię do domu czy ci się to podoba czy nie- powiedziałem zaciskając szczękę. Przed nami szły jakieś starsze panie.
-Proszę pani. Proszę zadzwonić na policję. On chce mnie zgwałcić. Proszę mi pomóc- krzyczała Emily. Zaśmiałem się.
-Ach te dzisiejsze dzieci. Słodko popatrzeć na takich zakochanych- powiedziała jedna na co wybuchłem śmiechem.
-Postaw mnie na chodnik idioto!- krzyknęła Emily.
-Obiecujesz że mi nie uciekniesz?- zapytałem z uśmiechem.
-Nie- powiedziała zdenerwowana. Podszedłem do auta i otworzyłem drzwi od strony pasażera. Posadziłem ją w fotelu i zamknąłem drzwi. Usiadłem przed kierownicą i odpaliłem samochód. Emily się do mnie nie odzywała. Ba... Ona nawet na mnie nie patrzyła. Cały czas podziwiała widoki za szybą.
-Emily...- zacząłem. Jednak nie zareagowała- Emily ja..- westchnąłem.
-Nie wysilaj się Justin mam to w dupie- usłyszałem. Jestem idiotą.
-Przepraszam- powiedziałem bardzo cicho. Emily nagle odwróciła się i popatrzyła na mnie zdziwiona. Zerknąłem na nią ale tylko na chwilę ponieważ musiałem skupić się na drodze.
-Powiedziałeś to co myślałeś. Nie musisz mnie przepraszać za to że powiedziałeś prawdę- westchnęła i znów odwróciła głowę w stronę szyby. Między nami nastała niezręczna cisza. Kiedy w końcu dojechaliśmy pod jej dom, Emily szybko wysiadła z auta. Zrobiłem to samo. Dogoniłem ją przed furtką.
-Emily, zaczekaj- załapałem ją za rękę. Popatrzyła na mnie wyczekująco- Wczoraj było miło, a dzisiaj...
-To niby moja wina?- zapytała z wyrzutem.
-Nie. Chciałem tylko zapytać czy... czy..
-Czy?- zapytała.
-No czy dałabyś- przełknąłem ślinę. Nie wiem dlaczego ale strasznie się denerwowałem. Zamknąłem oczy i szybko je otworzyłem- Dałabyś mi swój numer? Pojechalibyśmy na jakieś lody albo do kina...- w końcu to z siebie wydusiłem.
-Nie- powiedziała szybko. Byłem w szoku. Jest pierwszą dziewczyną, która mi odmówiła. Wykorzystując moją nieuwagę wyrwała mi się z uścisku i pobiegła do domu. Wkurzony podszedłem do auta i kopnąłem w koło. Wsiadłem do niego i odjechałem z piskiem opon.

________________________________________________________

Przepraszam was że tak długo i jest strasznie króciutki...
Mogę jedynie poprawić wam humor tym że następny
ma już połowę więc pojawi się
za jakieś kilka dni max do środy :)
Wymyśliłam dzisiaj cały zarys fabuły
do samego końca także teraz tylko będę to ubierała w słowa :)
+
Dzięki za wszystkie wejścia i komentarze.
Ktoś może powiedzieć że nie ma ich za dużo ale
ja się cieszę że w ogóle macie czas wejść i przeczytać i czasami zostawić
po sobie ślad w postaci komentarza :**
Za co WAM BARDZO DZIĘKUJĘ !!!
+
Jeżeli ktoś chce być informowany
napiszcie w komentarzu :)


Trzymajcie się :**