środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 9.

Oczami Justina.
Kurwa, kurwa, kurwa!! Chciałem być miłym i zaprosić do kina tak na przeprosiny a ona co? Co za szmata. Mnie się nie odmawia. Zaparkowałem w bardzo dobrze znanym mi miejscu. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem. Nie musiałem długo czekać. W drzwiach pojawiła się Miley. Kiedyś jak byłem z Christianem na meczu poznałem ją. Nie powiem jest strasznie "lepka " i denerwująca ale to najlepszy pomysł jaki wpadł mi do głowy.
-Justin?- zapytała.
-Jesteś sama?- zapytałem. Dziewczyna pokiwała głową twierdząco. Nie czekając dłużej wpiłem się w jej usta niczym pijawka. Pociągnęła mnie w głąb mieszkania. Kopnąłem w drzwi zamykając je. Ta dziewczyna wie czego potrzebuję.

Oczami Emily.
Co za dupek jak on śmiał po tym wszystkim zapytać czy dam mu swój numer. Co za świnia najpierw mnie wyzywa potem... Ugh co za dzieciak.. Weszłam szybko do domu, szukając mojej mamy.
-Mamo?- zapytałam.
-I jak było u Mirandy?- zapytała mama kiedy weszłam do kuchni.
-A jak miało być?
-No nie wiem- odpowiedziała ale wiedziałam że coś jest nie tak.
-Mamo co się stało?- zapytałam. Kobieta westchnęła i poszła do salonu. Nie czekając dłużej poszłam za nią. Otworzyła jedną z szuflad i wyciągnęła kopertę. Spojrzałam na nią pytająco.
-Przeczytaj- powiedziała krótko dając mi ją do rąk. Usiadła na kanapie i patrzyła na mnie. Ostrożnie otworzyłam kopertę. Wyciągnęłam kartę i powoli przeczytałam ją.
-Ale jak to?- zapytałam zakrywając usta dłonią.
-Normalnie. Najwyraźniej twój ojciec nie czuje nic już do mnie- powiedziała spokojnie.
-I ty tak spokojnie reagujesz na pozew rozwodowy?- prawie krzyknęłam. Nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego ona nie walczyła o swoje małżeństwo i tak po prostu poddaje się?
-A jak mam reagować? Emily proszę cię ja wiem że dla ciebie to może być trudne ale ja już się z tym pogodziłam- powiedziała już znacznie ciszej. Poczułam jak po moim policzku spływa łza. Bez żadnego wahania przytuliłam ją mocno. Nie chcę żeby moi rodzice się rozwiedli... Z mamą przesiedziałam cały dzień. Razem oglądałyśmy jakieś romansidła i jadłyśmy lody. Mama wytłumaczyła mi jak to naprawdę było miedzy nimi i uwierzcie mi nie było tak kolorowo jak mi się zdawało. Kłócili się jak mnie nie było w domu a przede mną udawali kochające się małżeństwo. Jedynie nie mogę pogodzić sie z tym że niczego nie zauważyłam. Byłam taką straszną egoistką. Zapatrzoną w siebie i swoje problemy pieprzoną egoistką. Przed północą postanowiłam pójść do siebie. Jutro szkoła.

***
Siedziałam właśnie na stołówce czekając na Chrisa i Mirandę kiedy do moich uszu dobiegła rozmowa szkolnych plastików. Słysząc piskliwy głosik Miley zmarszczyłam brwi.
-Przyszedł do mnie wczoraj i rzucił się na mnie. Tak, to była upojna noc, jedna z najlepszych w moim życiu. On jest po prostu bogiem seksu- Zaśmiała się.
-Taaak, Justin Bieber to zdecydowanie bóg seksu- rozmarzyła się jej przyjaciółeczka. Westchnęłam głośno. No tak, Justin za długo już nikogo nie posuwał i wypadło na tą przybłędę. Zaśmiałam się w myślach.
-Cześć kochanie- usłyszałam Mirandę. Przywitałam się z nią i z Chrisem i razem usiedliśmy przy stoliku.
-A ty co tak wesoło?- zapytała dziewczyna patrząc na stolik obok.
-Justin pieprzył się z Miley- powiedziałam to takim tonem jakbym mówiła „Mamy dzisiaj ładną pogodę”. Chris wypluł swoją sałatkę.
-Skąd wiesz?- zapytał.
-Słyszałam jak rozmawiały- wzruszyłam ramionami. Chris spojrzał na Mirandę. Nie wiem o co im chodzi, przecież to jest sprawa Justina z kim się pieprzy.
-Idę do niego zadzwonić- westchnął i odszedł od stolika.
-Przecież to jego sprawa- powiedziałam do Mirandy.
-To bardziej skomplikowane Em- odpowiedziała.
-Czyli myślisz ze jestem taka głupia że nie zrozumiem?- chcę się dowiedzieć o co chodzi wiec musze grać na jej uczuciach.
-Nie chodzi o to że nie zrozumiesz, tylko… Ugh ja nie powinnam ci mówić. Zapytaj Justina- westchnęła.
-To raczej odpada, więc jestem skazana na wieczną niewiedzę- wzruszyłam ramionami.
-Podwiózł cię chociaż do domu?- zapytała z nadzieją.
-Tak- odpowiedziałam szybko. Nie chciałam wracać do tego tematu. Szczerze? Nigdy nie przejmowałam się tym co mówią o mnie inni do póki nie pojawiła się Miranda. Jest moją pierwszą przyjaciółką. Poprzednie kiedy zamknęłam się w pokoju i nie chciałam nigdzie wychodzić zostawiły mnie, po prostu odeszły. Czuje że Miranda taka nie jest.
-Musicie ze sobą porozmawiać na spokojnie- powiedziała.
-Nie mam ochoty z nim rozmawiać, skończony idiota, kretyn i nie będę go jeszcze bardziej wyzywać. Miranda westchnęła głośno i zaczęła jeść swój lunch. Ja natomiast byłam myślami gdzie indziej. Myślałam o mojej mamie, o tym dlaczego ojciec nam, ale przede wszystkim jej, to zrobił. Między tym wszystkim był też Justin, nie wiedząc dlaczego zraniły mnie jego słowa.

Oczami Justina…
-Chris uspokój się!
-Jak ja mogę się uspokoić?! Huh, no powiedz jak. Znów zaczynasz. Justin…
-Wydaje mi się że pieprzenie jakiejś idiotki jest lepsze niż obicie komuś mordy!!- krzyknąłem- to są chyba twoje słowa.
-To nie zmienia faktu że wykorzystujesz naiwne dziewczyny!- krzyknął.
-Czyli co? Mam znaleźć jakąś laskę i być z nią tylko po to żeby nie wykorzystywać innych dziewczyn?!- nie wytrzymałem. Nie wierzę w miłość i to całe gówno z nią związane ale nawet dla mnie bycie z kimś tylko dla seksu jest nie fair. Może wykorzystuje te wszystkie głupie panienki ale nie obiecuję im że będziemy razem i nie wmawiam im że je kocham!
-Nie! Mógłbyś spróbować zapanować nad złością. Wiem że to co się wydarzyło…
-Gówno wiesz!- naskoczyłem na niego. Prawda była taka że nikt nie wiedział co we mnie siedziało wtedy i siedzi do tej pory. Mam tego dość. Wszyscy dookoła mówią mi żebym zapanował nad złością. Napierdalałem ludzi było źle. Pierdole jakieś panienki też jest źle. Czego oni ode mnie oczekują? Nie umiem inaczej się uspokoić. Nic nie usłyszałem już w telefonie oprócz dźwięku oznajmującego przerwanie połączenia. Świetnie. Rzuciłem telefonem o ścianę. Teraz jestem pokłócony z Emily i z Chrisem. Świetnie po prostu świetnie. Zdenerwowany zacząłem wykrzykiwać przekleństwa i rozwalać wszystko w moim pokoju. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stanęła moja mama. Popatrzyłem na nią i dalej niszczyłem rzeczy.
-Justin- powiedziała cicho.
-Zostaw mnie!! Wszyscy mnie zostawcie!!- wykrzyczałem. Rzuciłem się na łóżko i poczułem jak po moim policzku spływa łza. Szybko ją starłem nie chcąc żeby moja mama ją zobaczyła. Poczułem jak usiadła obok mnie na łóżku i zaczęła mnie głaskać po plecach. Wiedziała że teraz potrzebuje po prostu poczuć czyjąś obecność i choć nic nie mówiła, czułem się lepiej. Głaskanie po plecach zawsze mnie uspokajało. Położyłem się na boku i popatrzyłem na mamę. Nie musiałem długo czekać aż się położy obok mnie. Przytuliłem się do jej pleców. Kocham moją mamę najmocniej na świecie.
-Kochanie, co się stało?- zapytała, a w jej głosie było czuć zmartwienie.
-Nic.
-Justin, przecież widzę przede mną nie musisz udawać- westchnęła.
-Po prostu pokłóciłem się z Chrisem- powiedziałem przytulając się do niej jeszcze mocniej.
-Powinieneś z nim porozmawiać, nie krzyczeć na niego. Wiem że to wszystko przez co się wydarzyło…
-Mamo proszę cię, nie wracajmy do tego- powiedziałem i pocałowałem ją w głowę.
-Justin to przeze mnie- usłyszałem jak płacze. Szybko się zerwałem z łóżka i podbiegłem do niej z drugiej strony aby widzieć jej twarz.
-Mamo, proszę cię to nie przez ciebie i zabraniam ci tak mówić- starłem jej łzy z policzka.
-Obiecaj że porozmawiasz z Chrisem. Nie chcę abyś kłócił się z nim przez to…
-Ciii… Obiecuję ale pamiętaj że to nie przez ciebie- powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej blado. W głowie pojawił mi się obraz Emily. Pomyślałem jak się wtedy czuła gdy ją wyzwałem…
-Tutaj nie chodzi tylko o Chrisa, prawda?- zapytała siadając na łóżko. Westchnąłem głośno i przejechałem palcami po włosach. Usiadłem obok niej i popatrzyłem na nią z lekkim uśmiechem.
-Przed tobą nic się nie ukryje, prawda?- zaśmiała się lekko.
-No to opowiadaj…
-No bo jest taka dziewczyna…
-Dziewczyna? Ładna jakaś? Znam ją?- zaczęła wypytywać a w jej oczach zauważyłem iskierki radości. No tak, jej syn nie przyprowadził żadnej dziewczyny do domu od czasów podstawówki a ma już 18 lat. Zaśmiałem się w myślach.
-Maaamo, przestań. Po prostu należy do naszej paczki. Pokłóciliśmy się i źle się z tym czuję. Chciałem ją przeprosić i zaprosić na jakieś lody albo do kina ale ona nie chce ze mną rozmawiać- westchnąłem.
-Muszę ją poznać. Na pewno jest wyjątkowa skoro siedzi w głowie mojego syna- zaśmiała się.
-Mamo to tylko koleżanka w dodatku nie chce ze mną rozmawiać- westchnąłem. Moja mama roześmiała się jeszcze bardziej- nie pomagasz- powiedziałem robiąc minę małego szczeniaczka.
-Chyba mam pomysł…

***
Stałem przed drzwiami i wahałem się czy zapukać czy nie. Raz się żyje- pomyślałem i zapukałem. Nie czekałem długo. Przede mną stanął Chris.
-Czego chcesz?- zapytał.
-Pogadać- uśmiechnąłem się blado. Chłopak westchnął ale odsunął się pozwalając mi wejść do domu.
-Dzień dobry- przywitałem się z jego rodzicami kiedy przechodziliśmy przez salon.
-Cześć Justin, miło cię znowu widzieć. Pozdrów swoją mamę- uśmiechnęła się pani Beadles.
-Dziękuję, na pewno pozdrowię- uśmiechnąłem się i szedłem dalej za Chrisem do jego pokoju.
-Więc… O czym chciałeś porozmawiać?- zapytał obojętnie siadając na łóżku. Przejechałem po karku. Szczerze to nie umiem ludzi przepraszać, rzadko to robię.
-Chciałem cię po prostu przeprosić, nie powinienem tak mówić… Przede wszystkim do ciebie. Byłeś wtedy przy mnie, nie zostawiłeś mnie jak reszta- patrzyłem na niego z nadzieją. Chris nie mówił tylko patrzył na mnie bez żadnych emocji na twarzy. Przez moment myślałem że będzie kazał mi stąd wyjść, ale on wstał i podszedł do mnie.
-Co ty byś zrobił bez Pattie?- zaśmiał się. Uśmiechnąłem się i przybiliśmy piątki- Dobrze że jeszcze jej słuchasz- ponownie się zaśmiał.
-Nie bądź taki do przodu. Pantoflarzu- zaśmiałem się. Złapał mnie za głowę i zaczął mnie czochrać.
-Przestań, chcę wyglądać jak człowiek- mówiłem ale on nie zamierzał przestawać. On chyba nie wie z kim zadarł. Zrobiłem unik i teraz to ja go czochrałem.
-Dobra, Justin, wygrałeś- śmiał się dalej. Puściłem go a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Mój przyjaciel wyglądał jakby dopiero wstał.
-Dobra ja muszę lecieć- powiedziałem i zacząłem kierować się od drzwi.
-Już idziesz? Myślałem że pójdziemy na jakieś piwo albo coś.
-Nie dzisiaj, ale będę pamiętać. Mam coś jeszcze do załatwienia- oznajmiłem i wyszedłem.

__________________________________________
Strasznie ale to strasznie was przepraszam.
Znów nawaliłam.
Obiecałam że nowy rozdział będzie 23 a mamy 5 grudnia...
Jestem beznadziejna :(
Na swoją obronę mam tylko tyle że przez ten cały czas leżałam
chora w łóżku i kompletnie nie miałam głowy do opowiadań :(
Jeszcze raz was strasznie przepraszam a kolejny rozdział będzie w mikołajki :)

6 komentarzy:

  1. Przeczytałam właśnie całe opowiadanie i bardzo mi się spodobało. Na pewno będę Cię odwiedzała :D
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ; *
    Olla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strasznie się cieszę że ci się spodobał :)

      Usuń
  2. Yay.! Nareszcie jest ;D Rozdział jak zawsze świetny ;) Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie nie martw się... Rozdział jak zawsze cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do siebie na nowy rozdział. http://sad-and-happy-story-jelena.blog.onet.pl/
    mam nadzieję, ze Ci się spodoba ; )
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział ;)
    Olla.

    OdpowiedzUsuń