piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 3.

-Mamo wróciłam!-krzyknęłam  drzwiach. Wiedziałam że mama jeszcze nie śpi, dlatego pozwoliłam sobie na to.
-Jestem w salonie!- usłyszałam. Szybko pobiegłam w stronę mojej mamy. Usiadłam obok niej na kanapie i tak po prostu ją przytuliłam.
-Kochanie, coś się stało?- zapytała.
-To już nie mogę się do ciebie przytulić?- zaśmiałam się.
-Nie, ale ostatni raz robiłaś to jakieś półtora roku temu- westchnęła i spojrzała na mnie.
-Jestem szczęśliwa- odparłam.
-Tak się cieszę- w jej oczach można było zobaczyć małą łezkę.
-Ej, mamuś... Ty płaczesz?- zapytałam.
-Tak się cieszę że wróciła moja Emily...- zaczęła.
-Mamoooo- westchnęłam.
-No co ?- zaśmiała się.
-Nic. Idę do siebie, jutro przecież szkoła- uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w policzek i poszłam do swojego pokoju.

***
Wbiegłam do szkoły cała zdyszana... Tak, tak znów się spóźniłam. Otworzyłam drzwi i przepraszając nauczyciela usiadłam w swojej ławce.  Wyciągnęłam zeszyt i książki i notowałam to co mówił nauczyciel. Lekcja minęła dość szybko. Na przerwie postanowiłam udać się do parku. Usiadłam na ławce i patrzyłam w niebo. Wpatrywałam się w chmury i z zaciekawieniem wymyślałam jakieś imiona dla nich... Często to były po prostu nazwy rzeczy, których przypominały. Usłyszałam dzwonek i zaczęłam iść w stronę szkoły. Nie chciało mi się iść ale musiałam, nie chciałam mamie dokładać jeszcze więcej zmartwień... Nie mogłam się doczekać kiedy wrócę do domu, dlatego że mój tato wraca dzisiaj z delegacji. Wcześniej nawet mnie to nie obchodziło ale teraz coś się zmieniło. W końcu zrozumiałam że w około mam ludzi na których mi zależy i którym zależy na mnie. Postanowiłam zostawić przeszłość za sobą i już do niej nie wracać a tym bardziej nie użalać się nad sobą. Z rozmyśleń wyrwała mnie czyjaś dłoń, która opadła na moje ramię. Gwałtownie odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętą Mirandę.
-Hej, wpadniesz dzisiaj do mnie?- zapytała. Pierwsze co chciałam powiedzieć to że nie mam czasu, ale to z przyzwyczajenia. W końcu postanowiłam żyć inaczej...
-Pewnie, czemu nie- uśmiechnęłam się. Dziewczyna rzuciła się na mnie i mocno przytuliła.
-Ok, ja już zmykam na lekcje- zaśmiała się. Uśmiechnęłam się i poszłam także do klasy.

***
-Mamo, idę dzisiaj do Mirandy- krzyknęłam. Niestety nikt mi nie odpowiedział. Weszłam do salonu i zobaczyłam moją mamę jak siedzi na kanapie z kieliszkiem wina- Mamo?- zapytałam i przybliżyłam się do niej. Była już pijana- Mamo co się stało?- zapytałam lekko przestraszona.
-Ojciec nie wraca- odpowiedziała popijając wino.
-Ale jak to nie wraca?- zapytałam.
-Normalnie, zadzwonił rano jak poszłaś do szkoły że nie wraca, ma dużo pracy- jej kieliszek stał się pusty a ona złapała za butelkę i nalała sobie. Bez słowa pobiegłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam telefon i chciałam do niego zadzwonić.  Po kilku sygnałach odebrał.
-Halo?- usłyszałam, ale to nie był głos mojego taty. To była jakaś dziewczyna.
-Kim pani jest?- zapytałam.
-A kto mówi?- zapytała. Nie miałam ochoty rozmawiać dłużej dlatego się rozłączyłam i rzuciłam telefonem o ścianę. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie. Z oczu leciały mi łzy a ja nie umiałam ich powstrzymać. Nie, tak nie może być. Nie będę płakała przez kolejnego faceta nawet jeżeli tych kolesiem jest mój ojciec. Nie będę nic mówiła mamie bo się jeszcze bardziej załamie. Poszłam do toalety się odświeżyć. Wybrałam sobie jakiś seksowny komplet i założyłam go. Nałożyłam na nogi szpilki i wyszłam z pokoju.
-Mamo wychodzę- powiedziałam.
-Dobrze- usłyszałam. Nie mówiła wyraźnie, jedyne co wychodziło jej z ust to bełkot.

***
-Sex on the bitch- powiedziałam barmanowi. Chłopak uśmiechnął się do mnie i postawił przede mną zamówionego drinka. Wypiłam go na raz i poprosiłam o to samo. Barman podał mi go i spojrzał na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami i wypiłam drugiego tak samo jak pierwszego. Weszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć bardzo wyzywająco. Paru gości zaczęło tańczyć ze mną. Jednak moją uwagę przykuł chłopak, stojący przy barze. Miał prawie czarne włosy i ciemne oczy. Od razu mi się spodobał. Podeszłam do niego. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Hej piękna- powiedział.
-No hej- przysunęłam się do niego tak że staliśmy kilka centymetrów od siebie.
-Chcesz drinka?- zapytał. Pokiwałam głową- Drinka dla tej pani- chłopak wskazał na mnie.
-Tego samego?- zapytał barman na co  zaśmiałam się i pokiwałam głową twierdząco. Kiedy dostałam alkohol poszliśmy na kanapy.
-Jak masz na imię?- zapytał.
-Emily, a ty ?- odpowiedziałam i wzięłam łyk drinka.
-Harry- uśmiechnął się. Kiedy wszystko wypiłam usiadłam mu na kolana a on położył swoją dłoń na  moje udo. Pocałowałam go. Harry nie opierał się nawet wsadził mi język do ust a ja usiadłam na nim okrakiem. Jego ręce wylądowały na moim tyłku. Palcami mierzwiłam jego włosy. Nie powiem, całował cudownie. Wstałam z niego i złapałam go za rękę, prowadząc w stronę łazienek. Weszliśmy do męskiego. Chłopak wepchnął mnie do ostatniej kabiny i zaczął rozpinać zamek w spodniach. Klęknęłam przed nim i zsunęłam mu spodnie do kolan.

Oczami Mirandy...
-Już taka jest..- mówił Chris.
-A jak jej się coś stało?- mówiłam patrząc na niego.
-Pewnie się gdzieś pieprzy- wtrącił się Justin.
-Stul pysk!- krzyknęłam na niego.
-Kochanie uspokój się- znów Chris.
-Jestem spokojna- powiedziałam zaciskając zęby. Justin zachichotał. Spojrzałam na niego i przysięgam że jeżeli można by zabijać wzrokiem to on leżałby już martwy.
-Miranda przestań, może po prostu zapomniała albo...
-Albo co? Chcesz powiedzieć że poszła na imprezę? Do klubu?!- krzyknęłam.
-Jeżeli to cię uspokoi to możemy tam iść- powiedział bez uczyć.
-Czyli idziemy na imprezę?- zapytał Justin. Spojrzałam na niego z politowaniem. Chłopak uśmiechnął się i poruszał brwiami.
-Przysięgam że kiedyś go zabiję- szepnęłam, na co Chris się zaśmiał.

Oczami Justina...
-Idziemy do domu?- zapytałem kiedy obeszliśmy cały klub i Miranda nie znalazła swojej przyjaciółeczki. Swoją drogą to Miranda trochę za bardzo się wciągnęła w to wszystko. Z tego co opowiadał Chris to z tej Emily niezła suka... Wszedłem do kibla i już chciałem rozpinać zamek w spodniach kiedy zobaczyłem na podłodze jakąś dziewczynę. Wyglądała okropnie. Coś mnie tknęło i podszedłem do niej. Poklepałem ją po ramieniu, zero reakcji... Odsunąłem jej włosy z twarzy i byłem w szoku. To chyba Emily.
-Ej, Emily... Słyszysz mnie?- zapytałem. Dziewczyna wybełkotał coś. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Mirandy
-Czego chcesz?- syknęła do mnie już na wstępie.
-Chodź do kibla- powiedziałem.
-Pojebało cię?!- krzyknęła. Zaśmiałem się uświadamiając sobie jak to zabrzmiało.
-No chodź z Chrisem- powiedziałem i rozłączyłem się. Spojrzałem na dziewczynę na podłodze. Przez chwilę nawet współczułem jej. Jakim trzeba być chujem żeby zostawić tak dziewczynę. Bawiłem się dziewczynami, nie powiem, ale nigdy nie zostawiałem je gdzieś w kiblach ledwo przytomne. Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich Miranda. Podbiegła do mnie i spojrzała na dziewczynę.
-Boże, Emily- mówiła potrząsając nią.
-Jest tak pijana że nie kontaktuje- powiedziałem.
-I co teraz też uważacie że niepotrzebnie się martwiłam?- zapytała z wyrzutem patrząc to na Chrisa to na mnie. Westchnąłem i ruszyłem w stronę drzwi.
-Gdzie ty idziesz?!- krzyknęła Miranda. Spojrzałem na nią zdziwiony.
-Idę się pobawić- powiedziałem jakby to było takie oczywiste- Znalazłaś ją. Idę się pobawić- powiedziałem i ruszyłem. Chris złapał mnie za nadgarstek. Westchnąłem i popatrzyłem na niego poirytowany.
-Czego znów?- zapytałem. Miałem tego dość. Chris latał za Mirandą bo był w niej zakochany. Ja się nie bawię w takie gówno i nie zamierzam być na jej każde zawołanie.
-Nie mamy co z nią zrobić- westchnął patrząc na mnie.
-Zawieźcie ją do domu- wzruszyłem ramionami.
-W takim stanie? Justin dobrze się czujesz?- zapytała Miranda. Już nie krzyczała. Czyli zła królowa się uspokoiła?
-To co ja wam zrobię?- spytałem i ruszyłem w stronę wyjścia.
-Jako jedyny masz wolną chatę- powiedziała cicho. Gwałtownie się odwróciłem i popatrzyłem na Mirandę.
-Czy ja dobrze rozumiem? Mam ją wziąć do siebie? Do cholery ja nawet jej nie znam!- wkurzyłem się. Latało mi czy Miranda rządzi moim kumplem czy nie. To nie moja sprawa, ale mną na pewno nie będzie.
-Proszę cię Justin, bądź choć raz człowiekiem- powiedziała prawie błagalnie.
-Podaj choć jeden argument dlaczego miałbym to niby zrobić, he?- popatrzyłem na nią zły. Wpatrywała się we mnie nic nie mówiąc- No właśnie- powiedziałem. Spojrzałem jeszcze raz na bezwładne ciało leżące na podłodze. Spojrzałem później na Mirandę, potem na Chrisa. Westchnąłem głośno- ok- powiedziałem krótko. Nie wiem dlaczego się zgodziłem już zacząłem tego żałować. Miranda zapiszczała radośnie- Nic jeszcze nie zrobiłem- powiedziałem szybko.
-Dobra Justin pomóż mi ją podnieść- powiedział Chris. Wywróciłem oczami i podszedłem do dziewczyny. Włożyłem jej ręce pod plecy i pod kolana.
-Otwórz te zasrane drzwi- powiedziałem do Chrisa.  Chłopak się zaśmiał i zrobił co kazałem. Wyniosłem ja na zewnątrz i stanąłem obok mojego auta. Postawiłem Emily i stanąłem tak żeby nie upadła. Wyciągnąłem kluczyki z kieszeni i otworzyłem samochód. Położyłem dziewczynę na tylnich siedzeniach i zamknąłem drzwi. Stanąłem obok i odpaliłem papierosa. Miranda wywróciła oczami. Zaśmiałem się. Nigdy nie lubiła papierosów. Wypuściłem dym i popatrzyłem na nią.
-Justin jesteś w porządku...- zaczęła.
-Bo co? Bo wziąłem tą twoją koleżaneczkę? Daj spokój. Oboje wiemy że za mną nie przepadasz więc nie musisz się zmuszać to jakiś miłych słówek- zakpiłem.
-Justin przestań- odezwał się Chris.
-Nie, Chris.. Ona jest twoją dziewczyną, ok, szanuję ją. Latasz za nią, robisz wszystko co ona chce. Nie obchodzi mnie to. Ale ja nie zamierzam, być na wszystkie jej rozkazy. Nie robię tego dla niej ani dla ciebie. Szkoda mi się zrobiło tej całej waszej Emily...- prychnąłem i wsiadłem do auta. Odpaliłem silnik i wyrzuciłem papieros przez okno. Odjechałem z piskiem opon. Kilka minut później byłem już pod moim domem. Wysiadłem z samochodu. Obszedłem auto i otworzyłem tylnie drzwi. Wyciągnąłem dziewczynę i nogą zamknąłem drzwi. Prowadziłem ją do domu. Chwiała się na wszystkie strony. Oparłem ją o ścianę i szukałem kluczy od domu. W między czasie Emily usiadła na trawniku. Westchnąłem w końcu znajdując klucze. Podszedłem do dziewczyny chcąc ją podnieść jednak ona stawiała opór.
-Niedobrze mi- wybełkotała coś jednak jej nie zrozumiałem.
-Co?- zapytałem.
-Mówiłam że...- nie dokończyła bo zaczęła zwracać na trawę. Czyli już wiemy co mówiła. Złapałem jej długie włosy żeby było jej wygodniej i odwróciłem głowę w przeciwną stronę. Obiecuję że jak jutro wstanie to będzie to sprzątała.... Kiedy skończyła, podciągnąłem ja do góry i trzymając ręce na jej tali prowadziłem Emily do domu. Ciągnąłem ja w stronę schodów. Po kilku krokach usiadła na nich i zaczęła się głośno śmiać. Westchnąłem zirytowany i pociągnąłem ją w dół. Zaprowadziłem ją do salonu i położyłem na kanapie. Ściągnąłem jej szpilki i położyłem obok stołu. Dziewczyna natychmiast zamknęła oczy i chyba zasnęła. Skrzywiłem się na myśl o tym co zrobiła przed moim domem. Wszedłem do mojego pokoju. Wziąłem piżamę i poszedłem do łazienki.

________________________________________________________________
No i mamy kolejny rozdział tym razem prawidłowy :)
Piszcie w komentarzach czy wam się podoba...
Kolejny już jutro
Buziaki :**

2 komentarze:

  1. świetny rozdział. Przeczytałam wszystkie rozdziały i stwierdzam, że są świetne. Przybyła ci jedna fanka opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział <3 już nie mogę doczekać się następnego ;DDD

    OdpowiedzUsuń