piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 2.

Szybko pobiegłam do toalety przemyć twarz. Nikt nie mógł się dowiedzieć o tym że płakałam.  Kiedy kończyłam, do pomieszczenia, weszła Miranda.
-Wszystko ok ?- zapytała patrząc na mnie.
-Tak- odpowiedziałam szybko.
-Ja przepraszam za Chrisa.. On czasami nie myśli co mówi. Sam ma nie lepszego kumpla od siedmiu boleści- zaczęła tłumaczyć.
-Miranda, naprawdę jest wszystko dobrze. Chrisowi na pewno o to chodziło. Nie mam mu tego za złe bo wiem że każdy tak myśli.
-Ja nie- broniła się blondynka. Zaśmiałam się.
-Nie znasz mnie.
-To daj się poznać- uśmiechnęła się.
-A Chris? Będzie zły jeżeli będziesz się ze mną zadawała.
-Chris? Przestań, ja nie zabraniam mu się zadawać z jego kumplami, on nie może zabronić mi przebywania w twoim towarzystwie. Proste- tym razem to ja się zaśmiałam.
-Nie chcę robić ci w sumie to... nie chcę robić każdemu jakichkolwiek problemów...
-Zwariowałaś?! Jesteś jedyną normalną dziewczyną w tej szkole, reszta to sam plastik- zaśmiałyśmy się razem. Nagle do łazienki weszła Miley.
-A pro po plastiku- zaśmiałam się. Szkolna gwiazda zmierzyła mnie od góry do dołu.
-Coś nie tak?- zapytałam.
-Lepiej uważaj na to co mówisz- wysyczała.
-Będę mówić co chcę i kiedy chcę- zaśmiałam się. Miley już chyba dała spokój i zaczęła iść w stronę kabin.
-Dziwka- powiedziała pod nosem jednak usłyszałam to.
-Coś ty powiedziała?!- krzyknęłam i pociągnęłam ją za włosy do tyłu.
-Puszczaj szmato!- krzyknęła.
-Dostałaś kiedyś w mordę?- zapytała Miranda.
-Puszczaj mnie kurwo!!- Miley chyba nie potraktowała tego poważnie. Szarpnęłam ją jeszcze mocniej a dziewczyna syknęła z bólu. Miranda pochyliła się nad nią i splunęła jej prosto w twarz.
-Następnym razem, zastanowisz się co i do kogo mówisz- zaśmiała się a ja puściłam Miley tak że wylądowała na podłodze. Wzięłam swoją torbę i razem z Mirandą wyszłyśmy.
-Ej, co masz teraz?- zapytała blondynka.
-Chyba matmę- jęknęłam.
-Ja mam biologie, gdzie to jest?
-Na samej górze, zaraz obok schodów po prawej stronie- uśmiechnęłam się do dziewczyny.
-To na razie, do następnej?- zapytała.
-Do następnej- uśmiechnęłam się, a dziewczyna poszła w stronę schodów. Podeszłam do swojej szafki żeby wyciągnąć książki i nagle zostałam przygwożdżona do niej. Spojrzałam na tego kogoś. Chris.
-Co ty wyprawiasz Emily?- zapytał zdenerwowany.
-Nie rozumiem...
-Przestań się z nią zadawać- syknął.
-Przecież nic złego nie robię- powiedziałam i wyrwałam się z jego uścisku.
-I co teraz?  Z nią będziesz chodziła do klubów i będziecie szukać jakiś frajerów?!- robił się coraz bardziej zdenerwowany. Powiem szczerze że byłam zaskoczona jego słowami...
-Ach... Tu cię boli... Że przeze mnie cie zostawi- uśmiechnęłam się cwaniacko. Musiałam mu pokazać że się go nie boję, chociaż tak naprawdę było zupełnie inaczej... Chłopak złapał mnie mocno za nadgarstki.
-Posłuchaj..- warknął.
-Nie, to ty mnie posłuchaj.. Nie zamierzam zabierać Mirandy do żadnego klubu. Myślisz że zrobiłabym jej to? Wiedziałam że cała szkoła na mnie gada ale nie wiedziałam że wszyscy myślicie że u mnie są nabory do nocnych klubów...- wyrwałam się z uścisku i pobiegłam przed siebie. Nie miałam ochoty spędzić w tej szkole ani minuty dłużej. Najgorsze w  tym wszystkim jest to że wcześniej nie obchodziło mnie to co inni pierdolili na mój temat. Miałam to gdzieś. Jednak teraz... wszystko wywróciło się do góry nogami. Nagle zaczęło mi zależeć na czyimś zdaniu o mnie. To było straszne. Chciałbym jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju. Szłam parkiem i wpadłam w kogoś.
-Jak chodzisz łamago!!- krzyknął ktoś za mną. Odwróciłam się i popatrzyłam w kierunku osoby, którą potrąciłam. Przede mną szedł jakiś chłopak. Podbiegłam do niego i szarpnęłam go za ramię.
-Ja jestem łamagą?!- krzyknęłam zdenerwowana.
-Tak ty. Wpadłaś na mnie księżniczko- uśmiechnął się zadziornie.
-Kretyn-powiedziałam i zaczęłam iść w stronę mojego domu. Miałam dość chłopaków. Poczułam jak po moim policzku leci samotna łza. Strąciłam ją szybko ręką i zaczęłam biec. Po kilku minutach byłam już w domu. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do swojego pokoju. Przekręciłam zamek w drzwiach i rzuciłam się na łóżko.
-Kochanie coś się stało?- zapytała mama.
-Nic, chcę zostać sama!- krzyknęłam.
-Skarbie otwórz drzwi-powiedziała troskliwym głosem.
-Chcę zostać sama! To takie trudne do zrozumienia?- wciąż krzyczałam.
-Martwię się- mówiła dalej.
-Nie musisz!- nie mogłam się uspokoić. Ciągle krzyczałam. Łzy zaczęły spływać po moim policzku. Co się ze mną dzieję? Mama w końcu dała mi spokój i odeszła od moich drzwi. Zamknęłam oczy i tak po prostu zasnęłam. Obudziło mnie walenie do drzwi. Zerwałam się z łóżka i otworzyłam je.
-Boże, kochanie nic ci nie jest, tak się martwiłam- powiedziała zmartwiona i przytuliła mnie mocno.
-Mamo, nic mi nie jest-wytłumaczyłam.
-Dlaczego wróciłaś wcześniej ze szkoły.
-Źle się czułam.
-Proszę powiedz mi prawdę.
-Nie mogę.
-Kochanie- westchnęła mama.
-Musisz mi zaufać- powiedziałam patrząc jej w oczy.
-Ufam- powiedziała i pocałowała mój policzek.
-Przepraszam ale muszę iść się ogarnąć- powiedziałam. Mama pokiwała głową a ja szybko poszłam do łazienki. Umyłam się i wyszłam zawinięta w ręcznik. Muszę jakoś to odreagować. Muszę iść na jakąś imprezę... Szybko wyciągnęłam z szafy jakąś sukienkę i szpilki. Umalowałam się i uczesałam włosy. Do torebki wrzuciłam telefon i byłam gotowa.
-Mamo wychodzę!- krzyknęłam.
-Gdzie idz..- nie dokończyła widząc mój strój- znów jakaś impreza?
-Nie wrócę późno, obiecuję- pocałowałam ją w policzek i wyszłam. DO centrum nie miałam daleko. Kilka minut. Weszłam do ulubionego klubu i podeszłam do baru. Zamówiłam "Sex On The Beach" i pochłonęłam go bardzo szybko. Poszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć. Lubiłam tego DJ-a. Każda piosenka była świetna. Bawiłam się bardzo dobrze. Nagle na moich biodrach poczułam czyjeś dłonie. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś uśmiechniętego blondaska. Normalnie zaczęłabym z nim tańczyć jednak dzisiaj nie miałam ochoty na towarzystwo  chociażby jednego chłopaka. Złapałam go za dłonie i ściągnęłam je z mojego ciała. Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony. Odsunęłam się od niego i poszłam tańczyć gdzieś indziej. Kiedy zmęczyłam się podeszłam do baru i zamówiłam kolejnego drinka. Wzięłam go i poszłam w stronę stolików. Usiadłam przy jednym i obserwując bawiących się ludzi piłam alkohol. Ogólnie dzisiaj nie miałam ochoty na zabawę. Wstałam i wyszłam z klubu. Szłam ciemnymi już ulicami. Nie bałam się. Często wracałam tędy z imprez rzadko kiedy w miarę trzeźwa... Kiedy przechodziłam obok parku usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam Mirandę. Co ona robi o tej porze w parku. Stanęłam i czekałam aż dziewczyna podbiegnie do mnie.
-Dlaczego później cię nie było w szkole?- zapytała. Przecież nie powiem jej że nie może się ze mną zadawać bo Chris napadł na mnie w szkole.
-Źle się poczułam. Jesteś sama w ty parku?- zapytałam zdziwiona. Nie znam jej dobrze a szczerze mówiąc z jakiegoś nieznanego mi powodu martwiłam się o nią.
-Nie, jestem z Chrisem i jego kumplem, który ciągle mizia się z jakąś szmatą- wywróciła oczami, a mi kamień spadł z serca- choć ze mną. Będzie mi raźniej- zaproponowała.
-Nie, ja będę się chyba zbierać. Wątpię żeby Chris...
-Zostaw to mnie- uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę w stronę parku. Na ławce siedział Chris i jakiś chłopak z dziewczyną na kolanach.
-Kochanie, zaprosiłam Emily- powiedziała radośnie dziewczyna. Szłam powoli bojąc się reakcji Chrisa.
-Emily?- zdziwił się Chris.
-Hej- powiedziałam cichutko.
-Myślałem że wychodzisz tylko do klubów...
-Bo tak jest- urwałam mu.
-Chcesz piwo?- zapytał się wyciągając do mnie rękę z butelką. Pokiwałam głową i chwyciłam ją. Miranda usiadła na kolanach Chrisowi a ja pomiędzy nimi i jakimś chłopakiem.
-Justin..- zwrócił się do niego Chris. Jednak chłopak nie reagował. Był zajęty całowaniem się z jakimś plastikiem. Kiedy zdenerwowany Chris zaczął go szturchać, łaskawie odwrócił wzrok w naszą stronę- Poznajcie się... Emily- Justin, Justin-Emily.
-Tak, tak cześć- mruknął i wrócił do poprzedniej czynności.
-Twoja koleżanka po fachu- zaśmiał się Chris, a Justin jakby oprzytomniał i oderwał się od dziewczyny. Odwrócił głowę i zaczął mi się przyglądać.
-Coś nie tak?- zapytałam popijając piwo.
-Nie, hej jestem Justin ale pewnie mnie znasz- zaśmiał się wyciągając rękę w moim kierunku.
-Emily i miło że się przedstawiłeś bo w ogóle cię nie znam- uśmiechnęłam się do niego i podałam mu rękę. Chris z Mirandą zaczęli się śmiać. Chłopak popatrzył na mnie złowrogo na co ja posłałam mu wielki uśmiech. Nie lubiłam takich typków... "Jestem najlepszy, wszystkie panienki są moje..." i takie tam.
-Ja ciebie też nie kojarzę- oho, chyba ktoś tu chce być lepszy.
-Wcale nie musisz- powiedziałam i znów wzięłam łyk piwa.
-Czy ty nie masz za bardzo słodkiej buźki na takie zabawy?- zapytał patrząc na mnie.
-A ty za bardzo nie ubierasz się jak pedał?- odgryzłam się. Blondynka, która siedziała mu na kolanach zaczęła rękę zbliżać do jego krocza. Justin popatrzył na nią i na jej rękę.
-No nic będziemy się już zbierać- powiedział i szybko wstał. Zaśmiałam się. Chłopak pożegnał się z Chrisem i Mirandą. Następnie podszedł do mnie.
-Następnym razem nie będę taki grzeczny szmato- uśmiechnął się i cmoknął mój policzek a w tym czasie jego dłoń wylądowała na moim tyłku. Popatrzyłam na niego i wybuchłam śmiechem prosto w jego twarz. Zmarszczył czoło i złapał swoją "ofiarę" za rękę i zaczęli iść w stronę wyjścia.
-Liczę na to kochanie!- krzyknęłam do niego. Odwrócił się i pokazał mi środkowego palca. Zaśmiałam się i posłałam mu buziaka.
-Emily może poszłabyś z nami w sobotę do klubu, hmmm?- zapytała Miranda.
-Wiesz, nie wiem czy to jest dobry pomysł- powiedziałam patrząc na Chrisa. Chłopak popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
-Chodź, będzie fajnie. Wezmę Justina i chociaż raz zobaczę jak jakaś dziewczyna utrze mu nosa a nie będzie się do niego ślinić- zaśmiał się. Wiedziałam że mówi to szczerze dlatego zgodziłam się. Siedzieliśmy dość długo na ławce i ciągle śmialiśmy się. Chris zachowywał się jakby nic do mnie nie miał. Polubiłam Mirandę. Znam ją bardzo krótko ale jest jedyną osobą  z którą mogłabym się zaprzyjaźnić. Spojrzałam na zegarek. Było po północy. Obiecałam mamie że nie będę długo.
-Słuchajcie, muszę się zbierać- powiedziałam.
-Już?- zapytała zawiedziona Miranda.
-No niestety, obiecałam mamie że dzisiaj będę wcześniej.
-To na razie- podeszła do mnie i mnie przytuliła. W pierwszej chwili zatkało mnie ale szybko odwzajemniłam uścisk. Zaraz za nią stał Chrisa. Podszedł do mnie i przytulił mnie.
-Przepraszam za to w szkole- powiedział szybko i odsunął się ode mnie. Lekko pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niego... Szybko wyszłam z parku i skierowałam się w stronę domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz